Przejdź do głównej zawartości

Bawimy się w wojnę?

W tym roku prowadzę m.in. zajęcia w świetlicy w szkolnej, do której przychodzą dzieci w różnym wieku. Niedawno chłopcy z klas 2 i 3 zajęli się układaniem klocków. Po chwili z klockowymi karabinami zaczęli biegać i krzyczeć. Kiedy zapytałam, dlaczego tak się zachowują, odpowiedzieli: "Bo bawimy się w wojnę!".
Musiałam mieć głupią minę. Po prostu zaniemówiłam. Wybąkałam tylko niezdarnie, żeby bawili się w coś innego. Nie pierwszy raz widzę taką zabawę, ale po raz pierwszy poraziło mnie to, że dla dzieci wojna to zabawa. Może to wpływ września, może tego, że mam w rodzinie 100-latka, który walczył we wrześniu 1939 r. pod Wieluniem, a potem był więźniem kilku obozów koncentracyjnych... Wiem, że wojna to porażka nas - ludzi - i trzeba robić wszystko, by jej uniknąć. 
Teraz siedzę i myślę: może dla chłopców to naturalne i powinnam odpuścić? Tylko że jakoś mi to zgrzyta... Czy w ogóle dzieci mogą się bawić w pokój? Jak wytłumaczyć kilkulatkom, że wojna to nie zabawa? Mhm... to mnie dzieci zapędziły w kozi róg...
Macie jakieś przemyślenia związane z takimi sytuacjami?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zaliczyłeś drugi semestr?

Koniec roku - inny niż zwykle. Oceny wystawione i "klepnięte" przez Radę. Jeszcze tylko moje podsumowanie semestru z nauką w trybie zdalnym. Też specjalne. Wystarczy zmienić tylko czas na przeszły i tekst mojej montessoriańskiej koleżanki - Iki Pawluczuk , będzie jak najbardziej aktualny. Umieszczam go za zgodą Autorki. Pierwotnie został opublikowany na jej fejsbukowym profilu 23.05.2020 r. Nadal ledwo to ogarniam...  Nie tylko technologicznie, bo chyba gorzej jest jednak z psychiką. Ja, nauczyciel analogowy, urodzony w ubiegłym wieku, trudniący się od dwóch dekad pedagogiką relacyjną. Na obcym sprzęcie wypożyczonym dzięki uprzejmości szkoły, kopiując nań pliki z mojego PC-złomka, który na próbę ściągnięcia aplikacji Teams dwa miesiące temu, natychmiast zareagował rozległym zawałem. Dziergam te zdalne lekcje, jak czapkę na drutach, której nigdy - przenigdy nie u kończyłam, a poczucie niemocy towarzyszy mi już od wielu tygodni. Tak muszą czuć się dzieci, które w szkole, p...

O odwadze nie tylko w szkole

Brene Brown cieszy się zasłużoną moim zdaniem popularnością w naszym kraju. Tematy, którymi się zajmuje, to odwaga i wrażliwość. Swoje spostrzeżenia opiera na dowodach, badaniach i doświadczeniu. W poniższym materiale zwraca się do tych, co "dają czadu" - do nauczycieli, choć jej przesłanie dotyczy również innych sfer życia. Mówi o odwadze, na którą składają się: wrażliwość i autentyczność, przejrzystość wartości, zaufanie, umiejętność podnoszenia się po porażkach i błędach. Wrażliwość jako składowa odwagi, to według B. Brown "gotowość do odsłonięcia się, pokazania się takim, jakim się jest i wpuszczenie ludzi do środka". To również możliwość zranienia z jednej strony, ale z drugiej strony - szansa na wspaniałe, szczere i empatyczne relacje w szkole, z uczniami i w naszych rodzinach. Warto posłuchać! link  do filmu

Czasem wystarczy nie przeszkadzać

"Trudno. Najwyżej zmarnuję lekcję..." - pomyślałam. Włożyłam karty z gry "Dixit" do swojej przepastnej torby (takie, wiecie, co to pomieści terminarz, tablet, talerze i jeszcze inne potrzebne rzeczy) i pognałam do pracy. Na lekcji uczniowie losowali po jednej karcie i tworzyli do niej własne opowieści. Bez ocen, kryteriów, poprawiania błędów. Okazało się, że: ⏩ pierwszy chłopiec sam zorientował się, że zbyt często powtarza jeden wyraz, ⏩ drugi - spróbował zastosować dialog, ⏩ a trzeci wzruszył mnie opowiadaniem o niedocenianym ślimaku. Czasem myślę sobie, że wystarczy, żeby nauczyciel nie przeszkadzał, aby pobudzić kreatywność uczniów. Ta sytuacja uświadomiła mi, że zbyt często czuję się w obowiązku czuwać, pilnować, kontrolować czy cele są realizowane, czy pytanie kluczowe zadane. To, niestety, nie daje zbyt wiele przestrzeni do kreatywności. Ta lekcja na pewno nie była zmarnowana... /Poniżej zdjęcia mojego autorstwa wspomnianych kart/ ...