Przejdź do głównej zawartości

Czasem wystarczy nie przeszkadzać

"Trudno. Najwyżej zmarnuję lekcję..." - pomyślałam.
Włożyłam karty z gry "Dixit" do swojej przepastnej torby (takie, wiecie, co to pomieści terminarz, tablet, talerze i jeszcze inne potrzebne rzeczy) i pognałam do pracy.
Na lekcji uczniowie losowali po jednej karcie i tworzyli do niej własne opowieści. Bez ocen, kryteriów, poprawiania błędów.
Okazało się, że:
⏩ pierwszy chłopiec sam zorientował się, że zbyt często powtarza jeden wyraz,
⏩ drugi - spróbował zastosować dialog,
⏩ a trzeci wzruszył mnie opowiadaniem o niedocenianym ślimaku.
Czasem myślę sobie, że wystarczy, żeby nauczyciel nie przeszkadzał, aby pobudzić kreatywność uczniów.
Ta sytuacja uświadomiła mi, że zbyt często czuję się w obowiązku czuwać, pilnować, kontrolować czy cele są realizowane, czy pytanie kluczowe zadane. To, niestety, nie daje zbyt wiele przestrzeni do kreatywności.

Ta lekcja na pewno nie była zmarnowana...

/Poniżej zdjęcia mojego autorstwa wspomnianych kart/




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zaliczyłeś drugi semestr?

Koniec roku - inny niż zwykle. Oceny wystawione i "klepnięte" przez Radę. Jeszcze tylko moje podsumowanie semestru z nauką w trybie zdalnym. Też specjalne. Wystarczy zmienić tylko czas na przeszły i tekst mojej montessoriańskiej koleżanki - Iki Pawluczuk , będzie jak najbardziej aktualny. Umieszczam go za zgodą Autorki. Pierwotnie został opublikowany na jej fejsbukowym profilu 23.05.2020 r. Nadal ledwo to ogarniam...  Nie tylko technologicznie, bo chyba gorzej jest jednak z psychiką. Ja, nauczyciel analogowy, urodzony w ubiegłym wieku, trudniący się od dwóch dekad pedagogiką relacyjną. Na obcym sprzęcie wypożyczonym dzięki uprzejmości szkoły, kopiując nań pliki z mojego PC-złomka, który na próbę ściągnięcia aplikacji Teams dwa miesiące temu, natychmiast zareagował rozległym zawałem. Dziergam te zdalne lekcje, jak czapkę na drutach, której nigdy - przenigdy nie u kończyłam, a poczucie niemocy towarzyszy mi już od wielu tygodni. Tak muszą czuć się dzieci, które w szkole, p...

O odwadze nie tylko w szkole

Brene Brown cieszy się zasłużoną moim zdaniem popularnością w naszym kraju. Tematy, którymi się zajmuje, to odwaga i wrażliwość. Swoje spostrzeżenia opiera na dowodach, badaniach i doświadczeniu. W poniższym materiale zwraca się do tych, co "dają czadu" - do nauczycieli, choć jej przesłanie dotyczy również innych sfer życia. Mówi o odwadze, na którą składają się: wrażliwość i autentyczność, przejrzystość wartości, zaufanie, umiejętność podnoszenia się po porażkach i błędach. Wrażliwość jako składowa odwagi, to według B. Brown "gotowość do odsłonięcia się, pokazania się takim, jakim się jest i wpuszczenie ludzi do środka". To również możliwość zranienia z jednej strony, ale z drugiej strony - szansa na wspaniałe, szczere i empatyczne relacje w szkole, z uczniami i w naszych rodzinach. Warto posłuchać! link  do filmu

Nauczyciel na scenie. Wnioski z kiepskich prezentacji

W ostatnim czasie uczestniczyłam w kilku konferencjach i spotkaniach, na których różni występujący (w tym nauczyciele) przedstawiali swoje prezentacje. W większości bardzo ciekawe. Jednak na placach jednej ręki mogę policzyć tych, którzy wskazywali na źródło przytaczanych cytatów, schematów itp., choćby ustnie. Co do niektórych "złotych myśli" prowadzących, bardzo chciałabym poznać np. twórcę stwierdzenia, które zapisałam: "sukces to robienie TYLKO tych rzeczy, na które mamy ochotę" i przestrzegać przed nim tych, którzy chcieliby pójść tą drogą. Na razie pozostaje mi tylko odradzanie słuchania "mądrości" pani, która takimi tekstami się popisuje. Naprawdę tak trudno dopisać autora, tytuł, adres strony internetowej albo chociaż powiedzieć, skąd i czyje to jest??? To taki gest szacunku wobec autorów i uszanowanie prawa autorskiego. Druga sprawa to niechlujne przygotowanie prezentacji. Tak, też takie widziałam: naładowane informacjami, grafikami, zdjęciam...