Przejdź do głównej zawartości

Wady i zalety nauczania zdalnego

Mija drugi miesiąc pracy zdalnej w szkołach.
Gdybym miała podsumować ten okres, to do plusów zaliczam:

  • Brak dojazdów- jednak 60 km dziennie w obie strony robi różnicę i finansową, i czasową.
  • Więcej czasu na konkretną pracę; z uczniami spotykam się na wideo czacie i choć priorytetem jest dla mnie relacja z nimi, realizuję też konkretne zagadnienia z podstawy programowej.
  • Dla mnie to intensywny czas nauki nowych technologii - w przyspieszonym trybie nauczyłam się obsługi programu Zoom, Microsoft Teams, obsługi czatów wideo, platformy do zarządzania projektami Monday. Odważyłam się na przeprowadzenie live'ów na Facebooku.
  • Okazało się, że jestem elastyczna i łatwo przystosowuję się do zmian.
  • Bardziej skupiłam się na rozwijaniu coachingu dla nauczycieli, jako ważnego wsparcia w przechodzeniu przez zmiany.
Minusy:
  • Brak realnego kontaktu z uczniami. Rozmowa wideo to nie to samo...
  • Problemy techniczne ze sprzętem, z internetem, z rodzicami i młodszymi rodzeństwem krzyczącymi za plecami ucznia.
  • Czasami brak jasnych granic między tym, co "domowe", a tym, co służbowe.
Na razie, jak widać, przeważają zalety tej sytuacji. 
A jak jest u Was? Jakie plusy i minusy dostrzegacie?


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zaliczyłeś drugi semestr?

Koniec roku - inny niż zwykle. Oceny wystawione i "klepnięte" przez Radę. Jeszcze tylko moje podsumowanie semestru z nauką w trybie zdalnym. Też specjalne. Wystarczy zmienić tylko czas na przeszły i tekst mojej montessoriańskiej koleżanki - Iki Pawluczuk , będzie jak najbardziej aktualny. Umieszczam go za zgodą Autorki. Pierwotnie został opublikowany na jej fejsbukowym profilu 23.05.2020 r. Nadal ledwo to ogarniam...  Nie tylko technologicznie, bo chyba gorzej jest jednak z psychiką. Ja, nauczyciel analogowy, urodzony w ubiegłym wieku, trudniący się od dwóch dekad pedagogiką relacyjną. Na obcym sprzęcie wypożyczonym dzięki uprzejmości szkoły, kopiując nań pliki z mojego PC-złomka, który na próbę ściągnięcia aplikacji Teams dwa miesiące temu, natychmiast zareagował rozległym zawałem. Dziergam te zdalne lekcje, jak czapkę na drutach, której nigdy - przenigdy nie u kończyłam, a poczucie niemocy towarzyszy mi już od wielu tygodni. Tak muszą czuć się dzieci, które w szkole, p...

O odwadze nie tylko w szkole

Brene Brown cieszy się zasłużoną moim zdaniem popularnością w naszym kraju. Tematy, którymi się zajmuje, to odwaga i wrażliwość. Swoje spostrzeżenia opiera na dowodach, badaniach i doświadczeniu. W poniższym materiale zwraca się do tych, co "dają czadu" - do nauczycieli, choć jej przesłanie dotyczy również innych sfer życia. Mówi o odwadze, na którą składają się: wrażliwość i autentyczność, przejrzystość wartości, zaufanie, umiejętność podnoszenia się po porażkach i błędach. Wrażliwość jako składowa odwagi, to według B. Brown "gotowość do odsłonięcia się, pokazania się takim, jakim się jest i wpuszczenie ludzi do środka". To również możliwość zranienia z jednej strony, ale z drugiej strony - szansa na wspaniałe, szczere i empatyczne relacje w szkole, z uczniami i w naszych rodzinach. Warto posłuchać! link  do filmu

Czasem wystarczy nie przeszkadzać

"Trudno. Najwyżej zmarnuję lekcję..." - pomyślałam. Włożyłam karty z gry "Dixit" do swojej przepastnej torby (takie, wiecie, co to pomieści terminarz, tablet, talerze i jeszcze inne potrzebne rzeczy) i pognałam do pracy. Na lekcji uczniowie losowali po jednej karcie i tworzyli do niej własne opowieści. Bez ocen, kryteriów, poprawiania błędów. Okazało się, że: ⏩ pierwszy chłopiec sam zorientował się, że zbyt często powtarza jeden wyraz, ⏩ drugi - spróbował zastosować dialog, ⏩ a trzeci wzruszył mnie opowiadaniem o niedocenianym ślimaku. Czasem myślę sobie, że wystarczy, żeby nauczyciel nie przeszkadzał, aby pobudzić kreatywność uczniów. Ta sytuacja uświadomiła mi, że zbyt często czuję się w obowiązku czuwać, pilnować, kontrolować czy cele są realizowane, czy pytanie kluczowe zadane. To, niestety, nie daje zbyt wiele przestrzeni do kreatywności. Ta lekcja na pewno nie była zmarnowana... /Poniżej zdjęcia mojego autorstwa wspomnianych kart/ ...